[global.common.btn.skiptocontent]
Siemens – Urządzenia Gospodarstwa Domowego
Zaloguj się / Zarejestruj się

Mieszkalna łódź Stegemann - Berlin

Przyszłość życia w obszarach miejskich spoczywa w niekonwencjonalnych przestrzeniach mieszkalnych.

W przypadku Kolja'i Stegemann i jego dziewczyny, Diany Brix, takich, które znajdują się na wodzie. Czego tych dwoje wymaga od nowoczesnej łodzi mieszkalnej? To jasne: funkcjonalności.

Przewiń w dół

Kolja dojeżdża do swojego drugiego domu rowerem. Droga z jego apartamentu w starym budynku w Prenzlauer Berg do miejsca, gdzie jest w stanie znaleźć spokój i relaks w środku metropolii: łodzi mieszkalnej w Rummelsburg Bay, zajmuje 15 minut.

Ostatni odcinek przejażdżki prowadzi przedsiębiorcę przez stary port przemysłowy i przez prosty drewniany most. Po lewej widać kutry i motorówki.. Po prawej stronie podskakują obok siebie trzy pomalowane na czarno gładkie pudła. "Z zewnątrz nie można nic powiedzieć o tych łodziach” mówi Kolja, uśmiechając się. Przedsiębiorca wie, w jakie zaskoczenie wprawiają odwiedzających te tak zwane łodzie FLODD. FLODD jest skrótem od “Floating Dutch Design” (Pływający Projekt Holenderski) i stanowi koncepcję stworzoną przez holenderskiego architekta Bertjana Diphoorn.

FLODD należąca do Kolja'i znajduje się w środku. Kiedy pojawił się tu po raz pierwszy nieco ponad rok temu, nie planował wykorzystać jej dla siebie. Doradca marketingowy chciał wykorzystać tę wyjątkową rezydencję dla swojej firmy, Suite.030, jako lokalizację luksusowych apartamentów. Kiedy po raz pierwszy postawił stopę na pokładzie, jego plan uległ zmianie.

Kolja otwiera drzwi i przed naszymi oczyma rozpościera się pokój ze wspaniałym widokiem: gładką taflą wód rzeki Spree, wieżą telewizyjną na horyzoncie po lewej stronie i gęstymi trzcinami po prawej. W pewnej odległości, pomiędzy łodziami, widać wioślarzy trenujących SUP. Czaple, perkozy i łabędzie odpoczywają w pobliżu pomostu, który służy także jako patio pływającego domu.

Chcąc spokojnie rozkoszować się tym wyjątkowym widokiem, Kolja przenosi poduszki z kanapy na drewniane deski kilkoma ruchami rąk. Podobnie jak wiele elementów domu na łodzi, rozkład powierzchni mieszkalnej może być funkcjonalnie zmieniany, zależnie od bieżących potrzeb Kolja'i, Diany lub ich gości. Jeśli ktoś zechce przenocować, Kolja opuszcza drugie łóżko ze ściany. Jest praktyczne i wygląda świetnie - tak jak wszystko na pokładzie FLODD.

Czego poszukujesz w przestrzeni, abyś mógł czuć się w niej jak w domu?

Spójności i harmonii. Widziałem mieszkania o powierzchni 1000 stóp, w których nie było ani jednego wygodnego kąta. Ale widywałem też przestrzenie mniejsze niż 50 stóp kwadratowych, które wręcz promieniowały przytulnością. Sądzę, że przestrzeń zawsze przekazuje uczucia. Wstawienie wspaniałego mebla albo posiadanie cudownego widoku nie wystarczy. Liczy się całość - tak jak w przypadku tej łodzi. Wystrój ma coś przekazać, dlatego też wnętrze jest całkowicie czarne. Ten ciemny kolor stwarza w przestrzeni szczególne wrażenie zamknięcia - nadając większe znaczenie temu, co jest na zewnątrz. Zachęca do spojrzenia przez okno. Siadam tu i od razu wydaje mi się, że jestem we wnętrzu telewizora, a świat znajduje się przed ekranem. To jest mój teatr. Mogę zanurzyć się w scenografii. Przestrzeń mnie otacza. Nie jest natrętna. Pozostawia mnie w spokoju, a jednocześnie mnie otula. Dlatego właśnie to miejsce, jest niemal stworzone dla mnie.

Co do tej pory było najpiękniejszą rzeczą, którą zobaczyłeś w swoim teatrze?

Cóż, było tak wiele wspaniałych chwil! Szczególnym uczuciem darzę parę łabędzi, którą obserwujemy od wiosny - to, jak budują swoje gniazdo i jak o nie dbają, jak samiec donosi nowe elementy konstrukcyjne i jak samica je przegląda, a potem decyduje co się nada, a co, według niej, nie będzie im przydatne. Można to odnieść nawet do własnego życia (śmieje się). Lubię na nie patrzeć. Ich pisklę już się wykluło, ale nadal jest szare. Teraz cała trójka stanowi część scenerii.

A w jakich sytuacjach widok tej scenerii sprawia Ci szczególną przyjemność?

Kiedy nie pracuję. Mogę tu siedzieć przez długi czas i po prostu patrzeć. I kiedy gotuję - widok jest wtedy niesamowity. Oczywiście, kuchnia tak czy inaczej jest fantastyczna. Otwarte kuchnie są z pewnością wizytówką czasów. Mają sens. Umożliwiają niesamowitą komunikację, zwłaszcza kiedy przychodzą goście, jak ostatnio z okazji urodzin Diany. Siedzieli w salonie i na patio i gawędzili, a ja gotowałem i nadal mogłem uczestniczyć w rozmowie. Tutaj, nawet będąc w kuchni, zawsze jesteś częścią całości.

A oprócz tego, co jeszcze fascynuje Cię w Twojej łodzi FLODD?

Doceniam to, jak inteligentnie i elastycznie wszystko zostało ze sobą połączone i powiązane. To jedna całość, ale dzięki drobnym zmianom, każde pomieszczenie zyskuje własną przestrzeń. Mamy salon, otwartą kuchnię, przestrzeń sypialną, która może być prywatna lub całkowicie otwarta dzięki drzwiom wahadłowym. Jedne z nich, to także drzwi do prysznica. Mogę je zamknąć lub zostawić otwarte i patrzeć wprost na trzciny stojąc pod płynącą wodą.

Czy kiedykolwiek odczuwałeś tu brak czegoś?

Nie. Wręcz przeciwnie. Tu jest wszystko. Dużo rzeczy jest wielofunkcyjnych, a wszystko jest bardzo praktyczne. A do tego mam więcej niż w naszym mieszkaniu w Prenzlauer Berg: wodę za progiem, słońce, patio i kominek. Wszystkie wymarzone luksusy połączone na tej maleńkiej przestrzeni.

Zawsze pociągało Cię inteligentne wzornictwo?

Tak. W zasadzie zawsze interesowałem się pięknymi rzeczami.

Kto ukształtował Cię w ten sposób?

Dobre pytanie (śmieje się). Sądzę, że wielu różnych ludzi. Z całą pewnością, mój ojciec. Dobre projekty są naszą wspólną pasją. Także mój dziadek, który był profesorem inżynierii statycznej i architektury w Berlinie. Często korzystał z nowoczesnych, organicznych i ekologicznych metod budowlanych. We współpracy z nim, wdrożyłem projekt domku na drzewie w Zehlendorf, który był inną fascynującą, nową formą życia w zgodzie z naturą.

Jak ważna jest dla Ciebie bliskość natury?

Myślę, że zwłaszcza w wielkich miastach, każdy w końcu osiąga punkt w którym dostrzega, że potrzebuje przerwy i musi na chwilę odciąć się od zgiełku. Dla nas - pary z psem, to miało szczególne znaczenie. Diana od dawna przekonywała mnie, że od czasu do czasu musimy wyjechać, że potrzebny jest nam jakiś własny azyl.

Azyl, z którego wciąż w oddali widać wieżę telewizyjną. Czy Twoje spojrzenie na miasto uległo zmianie, odkąd tu zamieszkaliście?

Zdecydowanie tak. Ludzie powtarzają, że Berlin jest zielonym miastem pełnym wody. Ale na co dzień, w przeciwieństwie do takiej Wenecji, nie zauważamy tego. De facto życie nie odbywa się na wodzie - jeszcze nie. Mam nadzieję, że to się zmieni.

Łodzie FLODD stworzyły funkcjonalną przestrzeń mieszkalną tam, gdzie jej w ogóle nie było. Czy ta kwestia ma dla Ciebie znaczenie?

Z całą pewnością. Każde wielkie miasto napotyka w pewnym momencie swoją granicę. W Berlinie mamy szczęście, bo na razie daleko nam do tego. Ale jeszcze kilka lat temu, było nie do pomyślenia, że to miejsce będzie nadawać się do zamieszkania. Zatoka Rummelsburg była, cytując uroczych mieszkańców Kolonii, zwyczajnym de schael Siek - albo “niewłaściwą stroną”. Była silnie uprzemysłowiona. Znajdowały się tu zakłady przetwórstwa metali ciężkich i masa zanieczyszczeń wpuszczana była do rzeki Spree bez oczyszczania. A potem pojawił się pewien holenderski architekt, który oczywiście przywykł do życia na wodzie w Amsterdamie i odkrył to miejsce na nowo, wraz z całym jego potencjałem.

Podziwiasz Bertjana Diphoorn za odwagę w wykorzystaniu tego potencjału dzięki łodziom?

Zdecydowanie tak. Uważam go za pioniera w Berlinie. Ludzie zawsze mieli sportowe jachty, na których można mieszkać. Ale to jest coś całkiem nowego. Nie skupił się wyłącznie na funkcjonalności. Poprzez swoje łodzie i ich projekt, chciał stworzyć także nowe podejście do życia. Udało mu się.

Czy Ty także czujesz się pionierem mieszkając tutaj?

Może troszeczkę. Z pewnością sami odkryliśmy coś nowego. A ja zauważyłem, że nawet w gronie moich przyjaciół, łódź zyskuje szeroką aprobatę i budzi zainteresowanie. Spójność z jaką ten projekt został wdrożony, jest niezaprzeczalna. To dla nas niesamowite uczucie.

Czy nadal czujesz się mieszczuchem mieszkając tu, na łodzi?

Sądzę, że zawsze będę mieszczuchem. Zdecydowanie lubię to. Mieszkam w dużym mieście, bo je lubię i chcę cieszyć się jego różnorodnością. I owszem, mieszkając tu nadal czuję się jak mieszczuch - ale też dostrzegam tę granicę. Granicę, pozwalającą się wyciszyć. Dotarcie stąd na rowerze do Alexanderplatz zajmuje mi 15 minut. A po dotarciu na miejsce mija kolejne 15 minut, zanim wejdę w tryb wakacyjny.

Czy dla Ciebie “tryb wakacyjny” jest związany głównie z przebywaniem w pobliżu wody?

Sądzę, że tak. Często rozmawiamy o tym w naszym kręgu przyjaciół. Woda ma tę właściwość, że potrafi wyciszyć człowieka nawet w stanie najwyższego napięcia. Zyskujesz wrażenie, że jesteś z dala od codzienności i stresów. Tryb wakacyjny nie wynika z bliskości wody, ale z całego otoczenia: widoku, słońca, światła i przyrody.

Prawdziwie wyjątkowe miejsce. Jak to się stało, że znalazłeś się na tej łodzi?

Właściwie to łódź przyszła do nas. Przyjaciel kupił sąsiednią FLODD i powiedział nam, że jeszcze jedna jest dostępna. Zapytał mnie, czy byłbym zainteresowany wynajęciem FLODD poprzez Suite.030. A potem to miejsce zauroczyło mnie i pomyślałem, że może mógłbym połączyć przyjemne z pożytecznym, pracę zawodową z życiem osobistym. Teraz Diana i ja wykorzystujemy tę łódź, jako nasz stały azyl.

Czy uzgadniasz decyzje dotyczące takich rzeczy, jak: życie, dom i zakupy, czy też podejmujesz je samodzielnie?

Nie, zawsze uzgadniamy takie sprawy. W tym przypadku oczywistym jest, że omówiłem to z Dianą, bo musieliśmy upewnić się, że obydwoje będziemy się tu dobrze czuć.

Czy chcesz wyrazić swoją osobowość poprzez styl życia?

Nie jestem pewien, czy styl życia jest tym, co mnie naprawdę określa. Ale wśród wszystkich luksusowych obiektów w Suite.030, coś takiego jak FLODD zyskało dla mnie szczególne znaczenie. To coś zabawnego i coś, co prawdopodobnie sprawia, że łatwiej się do nas zbliżyć. Każdy ma jakieś zdanie na temat łodzi i każdy może się do niej odnieść. To właśnie sprawia mi przyjemność - zachęcanie ludzi do myślenia o własnej przestrzeni życiowej. Właściwie czego potrzebujemy? Tu jest wszystko, czego nam potrzeba. Mniej luksusu niż wygody, która dla nas jest bardzo ważna.

Ładna myśl. Dziękuję za informacje, a zwłaszcza za inspirację, drogi Kolja Stegemann.

Więcej informacji na temat pracy Kolja, jego firmy Suite.030 i łodzi typu FLODD znaleźć można na stronie www.suite030.com

Dowiedz się więcej
Betonowe sanktuarium.

W swoim domu w Berlinie, architekt Arno Brandlhuber, udowadnia, że beton wcale nie jest zimny, że mniej znaczy więcej i że zrównoważone życie polega na odtwarzaniu a nie na burzeniu. Ponadto, odkryjcie, dlaczego Arno porównuje projekt budowlany do zakochiwania się po raz pierwszy i co naprawdę oznacza oszczędny budynek.

Architektura inspirowana działaniem.

Uznany londyński architekt Simon Astridge wypowiada się na temat wyższości czasowników nad rzeczownikami, mody na otwarte przestrzenie i podkreśla nadrzędną roli funkcjonalności.

Dom-galeria.

W sercu historycznego centrum Antwerpii, Veerle Wenes wybrała nietypową kanwę do stworzenia swojego domu i galerii sztuki: dwa kompletnie różne pod względem architektonicznym budynki, które należało połączyć w jedno. Z pomocą swojego męża, zaprzyjaźnionego architekta Barta Lensa i sporej dawki niestereotypowego myślenia, uzyskała wspaniały rezultat. Miejsce, w którym może mieszkać, marzyć, pracować i bawić się – do woli.